5 miejsc, które musisz zwiedzić będąc w Borneo

5 miejsc, które musisz zwiedzić będąc w Borneo

Borneo, to wielka wyspa, którą zajmują trzy kraje: Malezja (Sarawak i Sabah), Brunei (Państwo Brunei Darussalam) oraz Indonezja (Kalimantan). Naszą uwagę przykuła część malezyjska, a ostatecznie zdecydowaliśmy się odwiedzić największy stan w kraju – Sarawak ze stolicą w Kuching. Opisujemy 5 kierunków, które w naszej ocenie są warte Waszego czasu.

1. Kuching City

Kuching to stolica stanu Sarawak, a w języku malezyjskim tłumaczona jest jako „kot”. Co zresztą widać na każdym kroku, znajdziesz tutaj bowiem przynajmniej kilka kocich pomników oraz Cat Museum. Dlaczego kot? Nikt z mieszkańców nie był nam w stanie tego wyjaśnić.

Linie Air Asia posiadają dogodne połączenie z półwyspem i to właśnie tutaj decydujemy się zostać tydzień. Lotnisko jest tylko jedno, a wydostanie się z niego w kierunku miasta jest niewielką przygodą (chyba, że z miejsca łapiesz taxi i na tym kończy się debata nt. logistyki w regionie). Na moment pisania posta nie było autobusu podjeżdżającego pod terminal. Po wyjściu z lotniska należy skręcić w lewo i obrać kierunek na Kuching Sentral – dworzec autobusowy (trasy pozamiejskie), ok. 30 min. pieszo. Pod dworcem znajduje się przystanek, a każdy autobus zabierze Cię stąd do centrum miasta za RM 2. Nie zapomnij zatrzymać go jednoznacznym ruchem ręki.

Miasto ma do zaoferowania kilka atrakcji turystycznych, ale zachęcamy do obrania własnych ścieżek by krok po kroku poznać jego klimat i super uprzejmych mieszkańców. Zacznij od głównego deptaka nad rzeką, który wieczorami zmienia się w scenę dla ulicznych zespołów muzycznych, małych knajpek i drobnych handlarzy. Wieczorem jest bardzo dobrze oświetlony, z pięknie wyeksponowanymi lokalizacjami na północnym brzegu: The New Sarawak State Legislative Assembly Building, The Astana i nieco ukryta Fort Margherita. W jego okolicy odwiedź również Kuching City Mosque – meczet, przy którym znajduje się cmentarz muzułmański, urokliwe Chinatown oraz India Street. Mimo, że wyspiarska część Malezji to głównie chrześcijanie, w mieście z łatwością odnajdziesz piękne chińskie świątynie. Mamy słabość do tych miejsc, gdyż są bardziej kameralne niż te w kraju środka i nie pobierają opłaty za wejście. Darmowe są także muzea: Chińskie, Historii Naturalnej, Historii Sarawak, Muzeum Dziedzictwa Islamskiego i Etnologii, gdzie znajdziecie zbiór… ciekawych makiet i wypchanych eksponatów zwierząt.

Kultura Sarawak jest zlepkiem trzech nurtów: malezyjskiego, chińskiego i hinduskiego. To właśnie one definiują lokalną kuchnię. Przemieszczając się spontanicznie po mieście warto zajrzeć do kilku restauracji, niekoniecznie przy głównym deptaku. My polecamy przepyszne roti, kolo mee, nasi lemak i lakse w restauracji na przeciwko Hotelu Pullman, tuż obok Culture Club. Ceny tych przysmaków oscylują między RM 1.30 a RM 7. Koniecznie spróbujcie także mrożonych herbat, kawy, czy soku z trzciny cukrowej. Błądząc po mieście natknęliśmy się również na lody z cukru palmowego – gula apong.

Region znany jest z wielu festiwali, m. in. Rainforest World Music Festival. My załapaliśmy się na Dni Sarawak – impreza kameralna, nienachalna i chwilami naprawdę urocza. Część obchodów polegała na konkursie Cosplay. Nie mieliśmy bladego pojęcia, kim są postaci odgrywane przez lokalsów w rytm muzyki z gier komputerowych. Jedno jest pewne, potrafią się bawić, co dodatkowo potwierdza codzienny koncert karaoke na północnym brzegu rzeki, gdzie głos zabierają (bo rzadko jednak można nazwać to śpiewem) głównie mężczyźni.

Dworzec autobusowy, który jest miejsce wypadowym do wszystkich lokalnych atrakcji znajduje się tuż przy Kuching City Mosque. Łodzie zabiorą Was na północny brzeg z dwóch punktów w mieście, cena: RM 0.50 – RM 1 w jedną stronę.

2. Semanggoh Nature Reserve

Myślisz Borneo, widzisz orangutany. Obok Sumatry, Borneo jest ich jedynym domem. Lasy deszczowe i polityka kraju, która nakazuje chronić gatunek przed wymarciem (zamiast wycinać w pień lasy równikowy do produkcji oleju palmowego) sprzyjają powstawaniu miejsc takich, jak Semanggoh Nature Reserve. Misją ośrodka jest pomoc chorym, lub zagubionym okazom. Zwierzęta żyją na wolności na terenie parku.

Bardzo łatwo dojechać do rezerwatu prosto z Kuching. Po godzinnej przejażdżce lokalnym autobusem nr 6, wysiądziecie na wprost głównego wejścia. Koszt przejazdu: RM 10 (ok. 45 min.), bilet wstępu: RM 10. Park otwarty jest między 8 a 12, a później 14-16. Z naszego doświadczenia wynika, że trzeba nastawić się wyłącznie na podglądanie orangutanów, mimo że miejsce oferuje kilka ciekawych obszarów z lokalną florą. Pora karmienia zwierząt przypada codziennie na 9:00 i 15:00. Weźcie pod uwagę, że ostatni autobus odjeżdża spod bramy głównej o 16:00, a dojście ze strefy karmienia zajmuje ok. 20-30 min.

W rezerwacie jest ok. 20 osobników. Nie ma gwarancji, że przyjdą one po pożywienie, na które składają się głównie banany i kokosy. My mieliśmy to szczęścia i z wskazanych stanowisk mogliśmy podglądać dwie samice z potomstwem oraz jednego młodego samca. Warto pamiętać, że są to ciągle dzikie stworzenia, które nieroztropnym turystom mogą zostawić naprawdę bolesną pamiątkę.

Oprócz orangutanów w rezerwacie spotkacie także dwa naprawdę wielkie krokodyle. (Nie)stety zamknięte w klatce.

3. Bako National Park

Najpiękniejszy Park w regionie, nie mamy wątpliwości. Znajduje się w niedalekiej odległości od Kuching. Dostaniecie się tam autobusem publicznym nr 1 (ok. 1 h), koszt: RM 3.50 w jedną stronę. Ale to jeszcze nie koniec. Oprócz opłaty wejściowej RM 20, zapłacić należy także za łódź, którą dopłyniecie już bezpośrednio do bram parku. Taka przyjemność trwa 20 min., a jej koszt to RM 20 w jedną stronę. UWAGA, w delcie rzeki są liczne krokodyle!

Warto przyjechać tutaj z samego rana, a nawet zostać na noc po wcześniejszej rezerwacji miejsc na terenie parku. Na obszarze o powierzchni 27 km2 znajduje się 18 tras trekkingowych, z których „tylko” 10 było dostępnych podczas naszej wizyty. Są bardzo dobrze oznaczone i nie sądzę, aby komukolwiek potrzebny był przewodnik. Zdecydowaliśmy się na Telok Pandan Kecil (2.5 km), prowadzący na przepiękny klif i plażę oraz Telok Paku (1.2 km), trasę na której widuje się bardzo rzadkie Nosacze sundajskie (ang. proboscis monkeys). Pamiętajcie o sporych zapasach wody i lekkim prowiancie. Szlaki same w sobie nie powinny stanowić większych trudności nawet dla ludzi będących na bakier z aktywnością fizyczną. Ale klimat lasu równikowego nie zna litości. Jest gorąco, jest wilgotno. Serio, weźcie wodę.

Bardzo zależało nam na małpich Januszach, których przechrzciliśmy tak ze względu na wielki (polski?) nochal oraz pokaźny (polski?) brzuch. Wic w tym, że nikt nie da nam tu gwarancji, że je spotkamy. Sugerowany jest natomiast obszar, gdzie leniuchują najczęściej – szlak Telok Paku. Mając mało czasu (ostatnia łódź odpływa z parku o 15:00) zagraliśmy va bank – idziemy na klif, wracamy pędem do bazy i atakujemy choćby 100 m „małpiej trasy”. Ryzyko się opłaciło, gdyż pod klifem przy plaży ustawiają się łódki (tak, te same, którymi tutaj dopłynęliśmy), które oferują podwózkę drogą morską leniwym i „walczącym z czasem”. Koszt: RM 35 za kurs (max. 4 osoby), więc warto poszukać na kogoś, kto podzieli z Wami dolę.

Nosaczy nie spotkaliśmy na szlaku, ale pojawiły się tuż przy biurze z biletami, dziarsko przechodząc nam pod… nosem. Warto być cierpliwym i warto je wypatrywać.

4. Kubah National Park

Płynąc na fali entuzjazmu i fascynacji lasem równikowym uznaliśmy, że doświadczenia w Bako National Park to dla nas za mało. Padło, więc na kolejny trekking w górzystym terenie, widocznym także z głównego deptaka w Kuching.

Do Kubah dojeżdża się także autobusem nr 21. Koszt: RM 4 w jedną stronę (ok. 1 h), bilet wstępu: RM 20. Wysiadamy na skrzyżowaniu 400 m od kasy, gdzie jesteśmy poinformowani o dostępnych szlakach. Jest ich 6, każdy świetnie oznaczony i opisany przy użyciu dystansu oraz szacowanego czasu potrzebnego na ukończenie pojedynczych etapów. Bardzo szybko orientujemy się, że pomimo stawienia się tutaj już o 9:15 (pierwszy autobus z Kuching jest o 8:00, czas dojazdu: 1h + dojście do kas; ostatni autobus powrotny o 15:00) teoretycznie nie mamy żadnych szans na ukończenie najbardziej interesującego odcinka, tzw. Rayu Trail (3.8 km), który powinien zająć nam 3.5 h w jedną stronę. Teoretycznie.

Nie po to biegaliśmy jak szaleni przez ostatnich kilka lat, żeby ktoś mówił nam, że coś jest niemożliwe. Zwłaszcza, gdy owe coś zależy w 100% od naszych nóg. Postanowiliśmy zaryzykować, tym bardziej, że na końcu szlaku miała czekać na nas mała nagroda – Matang Wildlife Centre z małymi orangutanami osieroconymi przez dżunglę. W tym miejscu apel! Zastanówcie się, czy na pewno czujecie się na siłach. Daliśmy radę zrobić tę trasę tam i z powrotem (nawet z drobną dodatkową modyfikacją – żółty szlak) w 4h i 15 min. z sugerowanych min. 7 h. W tym czasie byliśmy także w MWC. Miejcie na uwadze, że droga w pierwszą stronę jest z górki, co jak już się domyślacie zemści się, gdy gonić będziecie na autobus. Jest bardzo ciężko, ale do zrobienia. Weźcie ze sobą każdą ilość wody i trochę jedzenia. Jeśli przecenicie swoje siły, możecie wrócić z MWC do Kubah taxi za ok. RM 35.

Największa atrakcją i nagrodą samą w sobie okazała się trasa. Piękna, duszna, zacieniona dżungla. Bez wielu turystów i odgłosów cywilizacji. Bardzo rozczarował natomiast Matang Wildlife Centre, gdzie co prawda są orangutany, krokodyle, sun bears, dzioborożce (cudowne!) i dzikie koty, ale trzymane w klatkach, jak w ZOO. W obrębie centrum znajdziecie informację o tym, że należy zachować szczególną ostrożność, gdyż małpy wypuszczane są czasami na wolność i gryzą, co obrazuje kilka fotografii, ale come on… Odnosimy wrażenie, że jest to jedynie po to, aby przestraszyć samodzielnych turystów i zachęcić ich do przechadzki z przewodnikiem.

5. Fairy Cave & Wind Cave

Zupełnie nie spodziewaliśmy się takiej bomby po trekkingu przez las równikowy i podglądaniu dzikich zwierząt. Jaskinie nie są szczególnie reklamowane w regionie, a dojazd stanowi już pewne wyzwanie.

Aby rozpocząć podróż wsiadamy w autobus nr 3 w Kuching, który zabiera nas do Bau Town, starej chińskiej osady, gdzie wydobywano kiedyś złoto. Koszt przejazdu w jedną stronę: RM 4.50 (ok. 1 h). Na dworcu w Bau warto zapytać w informacji o godziny transportu w kierunku jaskiń. Żaden z tych autobusów nie dojeżdża bezpośrednio do celu. Sugerujemy w pierwszej kolejności przejazd do Fairy Cave (RM 1.20). Kierowca, przekazując nam kartkę a4 z angielskim komunikatem, że nie mówi w języku obcym, za co przeprasza, ale da nam znać, gdy będzie pora wysiadać. Wysiadamy więc na skrzyżowaniu, skąd pieszo do jaskini jest ok. 1.5 – 2 km.

Fairy Cave, to jaskinia niczym z bajki. Jest ogromna i zachwyca pod każdym względem. Bilet wstępu kosztuje RM 5. Pamiętajcie o czołówkach, lub latarkach. Są odcinki, na których jest ciemno. Aby obejść teren w środku wystarczy 30 min., w tym czasie będziecie podziwiać cuda natury i usłyszycie setki nietoperzy nad swoimi głowami.

Między Fairy Cave a Wind Cave jest ok. 6-7 km, dlatego szybko wybiliśmy sobie z głowy marsz dosyć ruchliwą drogą lokalną w kierunku Bau Town. Prawdę mówiąc w grę wchodzi, albo taxi, albo autostop. Stawiamy na to drugie i po dosłownie 2 min. siedzimy na pace pick-upa, który podrzuca nas do kolejnej destynacji.

Oglądaliście kiedyś film o przygodach Batmana? Pamiętacie koszmar małego Bruce’a Wayne’a? Witajcie zatem w domu! Wind Cave jest niesamowita: ciemna, wilgotna, ciasna i głośna. Jeśli w Fairy Cave nad głowami wisiały setki nietoperzy, z cała pewnością są ich tutaj tysiące. Wydają z siebie charakterystyczny dźwięk i naprawdę napawa to lekko grozą. Dostępne są 3 korytarze, na które będziecie potrzebowali ok. 1 h i oprócz opery latających ssaków, poznacie także elementy budowy jaskini. Zabierzcie ze sobą latarki (to już absolutnie konieczne w tym miejscu!), solidne buty (jest ślisko od wilgoci), czapkę (na wypadek spadającego guano), odzież wierzchnią (jeśli napawa was lękiem obecność nietoperzy) i repelent na komary.

Powrót z Wind Cave do Bau Town można podjąć pieszo. Nie możemy jednak nic zarekomendować, gdyż ponownie udało nam się złapać stopa do samego Kuching.

Opcje rezerwowe:

Gunung Gading National Park – miejsce, w którym przy odrobinie szczęścia znaleźć można największy kwiat świata – Rafflesia, obwód wynosi 1 m. Niestety nie kwitła w czasie, gdy odwiedzaliśmy Sarawak, więc odpuściliśmy temat. Warto skontaktować się z parkiem w celu ustalenia dogodnych terminów – informacje na fanpage parku.

Weekend Market – weekendowy ryneczek ze smakołykami za małe pieniądze. Byliśmy i widzieliśmy podobny w Tajlandii, dlatego tym razem spożytkowaliśmy czas inaczej.

Okolice Bau Town – W okolicach miasteczka oprócz jaskiń znajdziecie również gorące źródła, tradycyjne longhouse, które zamieszkiwali rdzenni mieszkańcy Sarawak, czy pierwszą osadę.

Sarawak Cultural Village & Damai Beach Resort – plaża oraz pobliska stylizowana wioska. Zrezygnowaliśmy z atrakcji skrojonych wyłącznie pod zagranicznych turystów, ale być może ktoś odnajdzie tutaj coś ciekawego dla siebie.

Dodaj komentarz